wtorek, 26 lipca 2011

Prawdziwa PASJA - aż ciarki po skórze przechodzą...


Dzisiaj postanowiłem napisać o tym, jak znaleźć swoją prawdziwą pasję. Jeśli jesteś moim znajomym na Facebooku wiesz pewnie, że dziś zamieściłem cytat wielkiego pisarza i filozofa francuskiego, Denisa Diderot. Jeśli go jeszcze nie czytałeś odwiedź mój profil na Facebooku (wystarczy kliknąć na moje zdjęcie w prawej szpalcie tego bloga pod napisem Facebook).

Diderot powiedział bardzo ważną rzecz o PASJI i jej wpływie na ludzkie życie. Dzisiaj podpowiem Ci, jak odnaleźć swoją pasję.

Każdy z nas jest w czymś dobry. W niektórych rzeczach naprawdę dobry! Nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawę, może się okazać, że masz wyjątkowe zdolności w tańcu lub w pisaniu. Może wydawać Ci się, że wykonywanie takiej rzeczy nie wymaga od Ciebie wysiłku, a jest to spontanicznie doskonałe. Dla Ciebie jednak to najzwyczajniejsza rzecz pod słońcem, której nigdy nie nazwałbyś PASJĄ.

Oto kilka sugestii, w jaki sposób możesz odkryć swoją prawdziwą pasję:

  1. Zastanów się, jakie rzeczy kochasz robić. Dosłownie: KOCHASZ robić. Czy będąc dzieckiem lub nastolatkiem miałeś hobby, które uwielbiałeś bardziej niż inne rzeczy? Czy obecnie są takie czynności w Twoim życiu, przy wykonywaniu których na Twojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu uczucie satysfakcji? Może lubisz czytać powieści przygodowe, kolekcjonować znaczki, łowić ryby? Może uwielbiasz stwarzać nowe rzeczy, uczyć innych lub opowiadać o swoich przygodach? Zastanów się, co kochasz.

  1. W czym jesteś dobry? Zapytaj się swoich najbliższych lub znajomych w pracy, w czym jesteś dobry. Zapytaj się szczerze. Możesz się zdziwić, jakie usłyszysz odpowiedzi. Obok tych, których się spodziewałeś usłyszysz także z dużym prawdopodobieństwem takie, o których nigdy nie pomyślałeś. Zastanów się także indywidualnie, przypomnij sobie sytuacje, w których czułeś, widziałeś i słyszałeś, że to, co zrobiłeś było naprawdę dobre.

  1. Co Cię ekscytuje? Co sprawia, że jesteś w stanie wyskoczyć spod pierzyny w zimowy, niedzielny wczesny poranek (powiedzmy: o godzinie 6.30 rano)? Myśl o czym sprawia, że nie możesz spokojnie usiedzieć na miejscu dopóki tego nie zaczniesz robić?

  1. O czym ostatnio więcej czytasz? Jakich materiałów szukasz w internecie lub w telewizji? Czy spędzasz godziny na wyszukiwaniu informacji na jakiś jeden szczególny temat? Jakie rodzaje gazet czytasz? Programy o jakiej tematyce oglądasz w telewizji? Jakie audycje uwielbiasz słuchać w radiu?

sobota, 9 lipca 2011

O Znaczeniu Wizji i Planu - historia mojego życia

Być może to, co teraz przeczytasz wyda Ci się nieco chaotyczne. Być może nie.
Chciałem być w tym poście bardzo szczery, pisałem prosto z serca (i pamięci :) ) i nie edytowałem tekstu ani raz po napisaniu. Chcę się dzisiaj podzielić z Tobą sporym wycinkiem mojego życia. Posłuchaj...


Gdy miałem 13 lat chciałem zostać lekarzem. Przeglądałem setki książek anatomicznych i dosłownie uczyłem się ich na pamięć. Co jakiś czas robiłem sobie sprawdziany ze zdobytej wiedzy. Niesamowicie ekscytował mnie fakt, że w przyszłości będę mógł pomagać innym, rozwiązywać zagadki ich chorób, doprowadzać ich organizmy do stanu równowagi. Oglądałem wówczas namiętnie serial o nastolatku, który w młodym wieku został lekarzem. Młody geniusz. "Tak, będę kiedyś takim człowiekiem" - myślałem. Moja pasja trwała całe 2 lata...

Gdy miałem 15 lat poznałem ludzi zajmujących się poezją, sztuką. Zapuściłem długie włosy, spędzałem wieczory i czasem noce włócząc się po mieście i pijąc od czasu do czasu wino na jednym z pasażów. Byłem "zbuntowany" i przekonany na śmierć o słuszności swoich bieżących poglądów. W tym okresie nawiązałem wiele przyjaźni z osobami o bujnej wyobraźni i bogatych doświadczeniach. Chciałem w przyszłości zajmować się sztuką, najchętniej literaturą.

Minął tak mi czas szkoły średniej i należało podjąć decyzję o swojej dalszej edukacji. Wybór kierunku studiów nie był podyktowany jasną strategią budowania swojej przyszłości jako eksperta w danej dziedzinie czy profesjonalisty, który dzięki swojej wiedzy będzie mógł zrobić w świecie coś pożytecznego. Co więcej, nie myślałem wówczas o zdobyciu zawodu, który da mi w przyszłości utrzymanie. Znałem socjologa, którego obraz szczególnie do mnie przemawiał. Nosił pełną brodę, był oczytany, miał umysł erudyty i swoją wiedzę przekładał na praktykę. Pracował w jednym z samorządów. Sam interesowałem się problematyką społeczną, czytałem przecież regularnie "Politykę"...

Podjąłem więc decyzję, że zostanę socjologiem. Interesowałem się także psychiką ludzką, więc złożyłem jednocześnie "papiery" na psychologię. W tamtym roku na Psychologii na 1 miejsce było ok. 130 kandydatów. Na Socjologii jeśli dobrze pamiętam... 6 (sześciu). Ale pomyślałem "co mi szkodzi". Ostatecznie dostałem się na oba kierunki. Gdy poszedłem do dziekanatu psychologii złożyć rezygnację (nie chciałem przecież studiować naraz 2 kierunków), pani przyjmująca moją negatywną odpowiedź patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Taka była konkurencja, dostałem się i chcę zrezygnować? Zapytała się mnie 3 razy czy jestem pewien swojej decyzji. Powiedziałem 3 x TAK. Miałem przecież zostać inżynierem od społeczeństwa...